Masz tak czasami, że wszystko Ci się sypie?
Nagle
spadają na Ciebie nowe obowiązki. – Ważna prezentacja w pracy. Sprawdzian z
kilkudziesięciu stron. – Dodatkowo jeszcze ktoś złamał Ci serce
przedwczoraj i do dzisiaj nie możesz się z tym pogodzić. A, no i jeszcze ciągle się ze wszystkimi
kłócisz. O byle co.
I
myślisz sobie: „Nowy rok, nowa ja – miało być tak pięknie.. Miałam zapisać się
na kurs wizażu, przygotować się do maratonu i znaleźć czas dla rodziny.”
No
właśnie, miało być tak pięknie.
Miałaś zrobić tyle super rzeczy w tym nowym
roku. Tylko czemu tego nie robisz? Nie
masz motywacji? A może czasu? Brakuje Ci chęci? – Cokolwiek
by to nie było, i tak nazwę to wymówką.
Niedawno
dołączyłam do kilku grup rozwojowo-motywacyjnych na fejsie. Na jednej mowa jest
o zarządzaniu czasem. Na innej wsparcie do prowadzenia zdrowego stylu życia. A
na tej, na której jestem od dawna po prostu samorozwój. Scrolluje tablicę na fejsie, gdzie coraz częściej pojawia się z tych grup wołanie o pomoc: „Nie mam motywacji! Co robić?”
I
wtedy otwiera mi się nóż w kieszeni.
Motywacja,
moi Drodzy, nie jest stanem zewnętrznym. Motywacja jako coś namacalnego nie
istnieje. Motywacja to czysto atrybutowy stan, w którym nam się chce i jesteśmy
gotowi do podjęcia konkretnego działania. Jednak sama się ona nie pojawia (chociaż potrafi sama zniknąć). To
człowiek może w sobie wyrobić nawyk
chcenia się.
Tak,
dobrze przeczytałaś. – NAWYK chcenia się.
Motywacja
jest ściśle związana z samodyscypliną i budowaniem nawyków.
Myjesz
codziennie wieczorem zęby, prawda?
Nie
zastanawiasz się nad tym. – Jesteś w łazience. Bierzesz prysznic. A potem myjesz zęby. Nie
myślisz: „o rany, jeszcze te zęby”. Ty po prostu nakładasz tą pastę na szczoteczkę
i wkładasz do buzi wykonując ruch w lewo i w prawo. Ponieważ przez x lat swojego życia zbudowałaś nawyk mycia zębów. Gratuluję Ci!
Teraz
przejdź na inną płaszczyznę i spróbuj na niej wyrobić sobie następny nawyk. Nie
wiesz jak? No słuchaj, to bardzo proste.
Tylko
najpierw pomyśl, z czym Ci nie idzie? Do czego potrzebujesz motywacji? Strzelam, że jest to nauka albo ćwiczenia. Z resztą, nieważne
co to jest. Ważne, żebyś powtarzał to minimum przez kilkanaście dni codziennie. Najlepiej o stałych porach.
Tak
naprawdę każdy z nas potrzebuje zupełnie innego okresu czasu do wrycia czegoś w
swoją podświadomość i automatycznego działania. U niektórych to tylko kilka
dni, inni potrzebują 3 tygodnie, a bywają i tacy, którym i to nie wystarcza.
Okej,
to może jakiś przykład?
Codziennie
o 20.30 podczas ulubionego serialu ubierasz sportowe buty i ruszasz na orbitrek
albo zaczynasz skakać na skakance. To jest super opcja, by marnując swój czas
na średni odpoczynek oglądając serial robić coś pożytecznego i dbać o swoją kondycję.
Oczywiście,
że budowanie nawyku nie rozwiąże Twojego problemu z brakiem motywacji. Wcale bardziej się Tobie nie będzie chciało. Nadal będziesz marudzić,
znajdować wymówki, szukać pretekstów, wkurzać się i obrażać na cały świat, bo
musisz zrobić coś, co wymaga od Ciebie wysiłku, ale służy Twojej przyszłości.
Motywacja to wewnętrzny stan człowieka.
A
to znaczy, że ona nie pojawia się znikąd. Motywacja to efekt podjętych przez
Ciebie działań.
Jak można podjąć działanie, skoro nie ma się motywacji? Przecież to nonsens. No tak, nie wspomniałam jeszcze o mojej autorskiej, niezwykle efektywnej zasadzie motywacji, która pomaga działać.
PRZYMUŚ
SIĘ!
Wzbudź
w sobie silne pragnienie wykonania konkretnej czynności w Twoim życiu.
Wiem,
że nie chce Ci się teraz iść biegać. Mi też się nie chciało wczorajszego wieczoru. Walczyłam ze sobą. Nagle ciekawszym zajęciem okazała się nauka. W
końcu zmusiłam samą siebie do tego, żeby podnieść się z łóżka. Ubrać trzy
koszulki, grube skarpety, szalik i iść biegać w całkiem średnich warunkach atmosferycznych.
A wiesz,
że będąc już po krótkim biegu, czułam przypływ motywacji i energii do działania?
To
tylko potwierdza skuteczność tej prostej zasady o przymuszaniu* samego siebie do
robienia tego czy tamtego w naszym życiu.
Może
rzuć sobie wyzwanie, żeby przez najbliższe 21 dni przymuszać siebie do pracowania nad tą
płaszczyzną Twojego życia, która jeszcze nie jest dobrze rozwinięta. Dzięki temu wyrobisz w
sobie dobry nawyk. A pozbycie się nawyku jest okropnie trudne, o ile niemożliwe. Dlatego będziesz mieć pewność, że to konkretne, świetne działanie może nawet
zostanie z Tobą na długie lata!
*Oczywiście, nie możesz zmuszać siebie do wykonywania czynności, która nie prowadzi do rozwoju, a regresu osobistego. Trzeba też być wobec siebie miłosiernym.
Jesteś genialna!!! Czas się przymusić :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :) Przymuszamy się, otóż to :D
Usuńmi sie zaczyna chciec jak mam duzo na glowie
OdpowiedzUsuńwtedy zaczynam wszystko planowac co do minuty i okazuje sie ze napiety grafik bardzo pomaga w chceniu
bo najgorzej jest jak sie ma za duzo wolnego czasu, to wszystko moze poczekac i wtedy sie nie chce
Napięty grafik pomaga w chceniu się, bo wiesz, że musisz. A kiedy rozkładasz duże projekty, duże partie swojego życia, które masz do ogarnięcia to możesz spokojnie w swój grafik wciskać dużo przyjemności! Bo życie nie może polegać tylko na spełnianiu kolejnych obowiązków. Buziaki!
UsuńCzas na zmiany! Świetny wpis! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, każda chwila to dobry czas na zmiany! Dzięki :)
UsuńŚwietny wpis. Akurat jestem w czasie sesji wiec może dzięki przymuszaniu się uda mi się wyrobić nawyk regularnego ucznia się by kolejna sesja poszła łatwiej.:)
OdpowiedzUsuńSamodyscyplina to genialne narzędzie! Niedługo będę na ten temat pisać więcej! Powodzenia w trakcie sesji. :)
UsuńWszystko o czym piszesz to prawda, ale muszę dodać, że istnieje również motywacja zewnętrzna. I to z reguły takiej potrzebują osoby, które proszą o pomoc. Najpierw bodźca zewnętrznego, z którego zrobią użytek i zadbają o to, aby wyrobić w sobie nawyk. Jedna i druga motywacja ma tak samo duże znaczenie, choć ta wewnętrzna dba bardziej o samorozwój :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog:) Odnośnie motywacji kiedyś bardzo dużo myślalam czemu mi jej brakuje. Po głębszej analizie okazało się, że problem tkwi w tym, iż ja chce wszystko mieć/zrobić od razu, jeżeli coś zaczynam to chce to szybko skończyć. Z Bogiem sprawa jeżeli tak się da, ale nie zawsze jest to możliwe. Dlatego większość złożonych rzeczy/zadań (które trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze i wykonać metodą małych kroczków), albo omijałam szerokim łukiem albo odkładałam na ostatnią chwilę. Wiem, że może to głupie, ale u mnie niestety niecierpliwość odbierała mi motywację.
OdpowiedzUsuńKoniecznie potrzebuję coś zrobić z nawykiem chcenia się, bo u mnie coraz bardziej to kuleje :(
OdpowiedzUsuń