Tańczyłam jazz. Stawałam na głowie.
Grałam na keyboardzie, później na perkusji i pianinie. Występowałam z chórem. Pchałam
kulą. Byłam mimem. Pisałam scenariusze. Hodowałam kaktusy i rybki. Robiłam biżuterię. Aż wreszcie odkryłam, jaki mam talent. Talent,
który nie jest żadną z wymienionych przed chwilą rzeczy. A czy Ty odkryłeś już
swój talent? Nie wiem, czy wiesz, ale jesteś bardzo utalentowanym człowiekiem.
Chcę, żebyśmy dzisiaj mówili tym
samym językiem i znali dokładnie tą samą definicję talentu. – Talent to inaczej uzdolnienie i wrodzone, ponadprzeciętne predyspozycje
w konkretnej dziedzinie życia (intelektualnej/ruchowej/artystycznej). Talent występuje
też w Cybernetycznym Systemie Autonomicznym jako preferencyjność korelatora. –
Brzmi to co najmniej intrygująco, ale wytłumaczę obcesowo i najbardziej
logicznie, jak tylko się da.
CSA to system, który posiada dwie
zdolności. 1 – zdolność sterowania i 2 – zdolność przeciwdziałania pierwszej
zdolności. Wszystko odbywa się przy użyciu 6 czynników, ale wytłumaczę tylko dwa
z nich, bo tylko one będą nam dzisiaj potrzebne: receptory (odbierają info z
otoczenia), a efektory (wykonują działanie, czyli efekt na odbiór informacji).
Instytut Gallupa przeprowadził
dokładne badania, z których wynikało, że każdy z nas ma talent, co nie jest
wcale równoznaczne z tym, że wszyscy jesteśmy świadomi niezwykłych
umiejętności, które w nas istnieją.
Jak odnaleźć i odkryć swój talent?
Próbować tego, co nowe.
Każde nowe doświadczenie (czyli
czynność, którą robisz po raz pierwszy) podnosi twoją inteligencję. A skoro
stajesz się bardziej inteligentnym człowiekiem to i łatwiej jest tobie łączyć
punkt A z punktem B, dlatego prościej staje się tobie połączyć fakt, że twoje
upodobanie do pieczenia muffinów albo robienia imprezek jest zachwalane przez
innych, dlatego podoba się to i im i tobie, więc może to jest twój talent. Nie
wiesz tego, ale twoja inteligencja nakazuje ci spróbować, żeby się przekonać.
Rozmawiać z ludźmi.. o sobie.
Jasne, że znasz samego siebie
najlepiej, jednak to sprawia też, że stajesz się przyzwyczajony do niektórych swoich
zachowań. A rozmawiając z dobrym znajomym (najlepiej z Przyjacielem!) o tobie,
otwierasz szeroko ramiona na zbliżenie się z dowiadywaniem się czegoś więcej na
temat ciebie, twoich talentów.
Inspirować się innymi.
Inspirować nie jest
równoznaczne z kopiowaniem, czy odtwarzaniem czyichś zachowań. Ja znam wiele
osób, które mnie czymś zachwycają, czymś mi imponują, które mnie sobą inspirują.
Biorę ich zachowania, łączę ze sobą i staram się zobaczyć, czy to aby na pewno
nie jest też mój talent. Miksuję umiejętności innych i wlewam je do mojej
formy, z której upiecze się coś (talent) albo nic.
Złapać kilka srok za ogon.
Prawdą jest, że bycie produktywnym
zakłada skupianie się na każdej rzeczy osobno. Taką teorię wyznają ci, który
napisali książki o podobnym tytule. – Jedna rzecz. Świetne wykonanie.
Przechodzę do kolejnej. – Jednak ja książki (jeszcze!) nie napisałam, dlatego
zupełnie subiektywnie: próbowanie kilku rzeczy jest jak najbardziej okej, kiedy
chcemy odkryć swój talent.
Przykład nr 1: Rano nauczę się słówek
z włoskiego, w południe pójdę na balet, a wieczorem skoczę na głowę do basenu. Potem
będzie mi łatwiej ocenić, czy mam talent do języków, tańca czy wodnej
akrobatyki.
Olać szkołę.
Szkoła uczy schematów. 2+5=7, „piękny dom” to epitet, a ślimak jest mięczakiem. Uczeń jest straszony jedynkami,
przygniatany wizją matury i kopany schematami, które – w większości – wcale się
mu nie przydadzą w późniejszym życiu. Szkoła powinna być wyjątkowym
miejscem, do którego młody człowiek chce przychodzić, by nabywać wiedzę praktyczną,
próbować nowości i właśnie odkrywać, i rozwijać swoje talenty. Powinna być, ale
nie jest, dlatego polecam „olanie sprawy”. Oczywiście nie, żeby całkowicie, ale
wybiórczo. Na podstawie ocen nie można niczego wywnioskować, dopiero
przyglądając się zainteresowaniem danym przedmiotem.
Przykład nr 2: Grzesiek lubi
język polski i uważnie słucha na tych lekcjach. Warto, żeby Grzesiek skupił się
na byciu bardzo dobrym polonistą, a z innych przedmiotów może mieć tylko przeciętne
wyniki.
Jeżeli nasze receptory (patrz: CSA)
odebrały już konkretny impuls to najwyższy czas, by zadziałały efektory.
Jak rozwinąć swój talent?
Rozważam dwie opcje, które dobrałam
na zasadzie kontrastu. Obie opcje nie są idealne – mają dużo zalet i trochę
wad. Wybranie jednej nie wyklucza późniejszej możliwości dobrania drugiej.
Jednak jednoczesne używanie ich obu, jest niewykonalne. Jedna pomaga bardziej
niż druga. Niestety trudno mi obiektywnie określić, która bardziej, a która
mniej.
Pierwsza z nich: WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ.
Ta „bezpieczna strefa”, o której
niejednokrotnie słyszysz na blogach i kanałach samorozwojowych jest bezpieczna
i to właściwie koniec jej zalet. Dokonanie czegoś wielkiego = wyjście ze swojej
strefy komfortu (tu: wypłynięcie z płycizny na głębię).
Jakie ma zalety?
1)Zmusza do włożenia pracy, by
płynąć, czyli rozwijać swój talent.
2)Skupia energię i angażuje całe
ciało do utrzymania się na powierzchni – nierezygnowania z rozwijania swojego
talentu.
3)Tak jak nad Bałtykiem WOPR
wypatruje szczególnie tych, którzy płyną za czerwone boje na głębię, tak
ratownik jest gotowy pomóc tobie będącemu tam, gdzie nie masz gruntu.
Czy możliwe są jakieś wady?
1)Możliwe podtopienia – porażki wynikające
ze zbyt dużych ambicji i założeń.
2)Możliwe utonięcia – zniechęcenie
się i porzucenie dalszego rozwoju swojego talentu.
3)Możliwy brak pomocy od drugiego
wynikający z odosobnienia – jesteś ty, twoje problemy i niskie
prawdopodobieństwo, że ktoś zanurkuje, gdy zaczniesz się topić.
Druga z nich: ZOSTAŃ NA PŁYCIŹNIE.
Tutaj jest bezpiecznie. W dodatku,
kiedy znuży albo zmęczy ciebie pływanie – możesz wstać i przejść kilka kroków
do bardziej odpowiedniego miejsca dla twojego talentu.
Jakie są zalety?
1)Szybko możesz zebrać muszelki z
dna, czyli małe efekty pracy nad talentem.
2)Prawdopodobieństwo podtopienia albo
utonięcia wynosi 0%.
3)Ktoś zawsze znajdzie się obok
ciebie. Może niekoniecznie ratownik, ale na pewno drugi człowiek, który pomoże
tobie w pracy z talentem.
A co z wadami?
1)Niepotrzebne jest wkładanie pracy w
płynięcie, bo zawsze możesz przeturlać się obok.
2)Rozwijanie swojego talentu nie jest
możliwe. W końcu ta sama głębokość wymagać będzie od ciebie tych samych reakcji.
3)Budując zamek z piasku, czyli
jakieś podwaliny, mogą one zostać zmyte wraz z falą.
Od czego warto zacząć poszukiwanie swojego talentu?
Od wiary w siebie i swoje
możliwości. Pewności siebie. Sporych ambicji i wysokich celów. Wyjścia
ze swojej „bezpiecznej strefy”.
Człowiek, który jest pewny swego i
siebie – kroczy z podniesioną głową, z większą dumą, zapałem i wiarą w
słuszność swoich działań. Człowiek, który wychodzi poza swój komfort i ustala
sobie wysokie cele, nawet, gdy poniesie porażkę i upadnie – spadnie na cztery łapy
i będzie miał za sobą coś większego, niżeli gdyby ustalił sobie cel
niewymagający pracy.
To wszystko brzmi dość
patetycznie, ale jest jedna rzecz, którą bardzo chcę, żebyś wyniósł z mojej
gadaniny. Chcę, żebyś próbował czegoś nowego, bo inaczej to się po prostu nie
uda. Kombinuj, spotykaj nowe osoby, próbuj nieoczywistych rzeczy.
"Przykład nr 2: Grzesiek lubi język polski i uważnie słucha na tych lekcjach. Warto, żeby Grzesiek skupił się na byciu bardzo dobrym polonistą, a z innych przedmiotów może mieć tylko przeciętne wyniki." - absolutnie się nie zgadzam! Nigdy nie wiemy, co nam się w życiu przyda. Ja jestem tego chodzącym przykładem. Nigdy nie skupiałam się na chemii w szkole, a teraz mam jej po korzonki włosów. Byłoby mi łatwiej, jakbym skupiała się w szkole na nauce wszystkiego, a nie tylko tego, co MYŚLAŁAM, że będzie moją przyszłością.
OdpowiedzUsuńGrzesiek może skupić się na wszystkim, ale bycie dobrym ze wszystkiego to tak naprawdę bycie średniakiem ze wszystkiego. Grzesiek MUSI mieć swój konik, coś, co robi absolutnie na 100% i na czym się skupia. Jasne, niech reszta przedmiotów nie będzie mu obojętna, ale ten jeden (czy dwa ostatecznie trzy) musi być wykonywany przez niego perfekcyjnie. Nikt przecież nie zakaże Grześkowi, oprócz bycia super polonistą być i super chemikiem! Mam nadzieję, że wiesz, o co mi chodzi. Trzymaj się i powodzenia z chemią! :)
UsuńMusi mieć swój konik? Ja żyję bez oddawania się jednej rzeczy na 100%. I jestem szczęśliwsza :)
UsuńNie chodzi o oddawanie się czemuś w 100%, lecz byciu bardzo świetnym w danej dziedzinie. :)
UsuńMyślę, że dziecko powinno próbować, a nie stawiać na jedną "talentową" rzecz. Talentów można mieć przecież więcej. A dorosły, jak nie znalazł też pewno będzie szukał. Ciekawe czy jesteśmy w stanie odkryć wszystkie talenty. Najtrudniej oceniać samego siebie. A i przyjaciel nie zawsze umie nam przekazać swoją ocenę :)
OdpowiedzUsuńP.S> Piękne piwonie.
Hej, nie powiedziałam, by stawiać na jeden talent, lecz, żeby próbować ciągle, ciągle i wciąż. Masz rację - przyjaciel nie potrafi nam w tym pomóc dobrze, ale Przyjaciel (Bóg) już na pewno! Dzięki, hej. :)
UsuńChyba mam nieco inną definicje talentu.
OdpowiedzUsuńPowiedz, jaką? Czy to nie jest dla Ciebie uzdolnienie? :)
UsuńBardzo dobry post :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJak człowiek odkryje swój talent to jest szczęśliwszy. Dobrze jeśli się to stanie jak najwcześniej. Fajny post.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że im wcześniej tym lepiej, ale też nigdy nie jest za późno! Dziękuję :)
UsuńŚwietny post. :) Bardzo podobają mi się zdjęcia poprzedzające pytania. Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://pasjealifasion.blog.pl/
Są osoby, które mają duże predyspozycje w jakimś kierunku i oczywiście jaka najbardziej warto się na ich rozwijaniu skupić mocniej, jednak wiele osób nie ma wyjątkowego talentu w jednej określonej dziedzinie, są dobrzy w różnych i to też ma swój smak. :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście szkoda, że talent w dzisiejszych czasach niekoniecznie gwarantuje duże zarobki. Dla porównania talent piłkarski a talent literacki. Jest tak, że piłkarze bez talentu zarabiają więcej niż pisarze z talentem.. Sam to widzę na co dzień na przykładzie mojego kuzyna ;)
OdpowiedzUsuń