18 grudnia

BÓG NIE POTRZEBUJE IDEAŁÓW - Co robić w ostatnim tygodniu Adwentu?

Domyślam się, że oboje właśnie teraz powinniśmy ustawiać się w kolejce po żywego karpia albo myć okna. Przecież to takie ważne, żeby przed Świętami wysprzątać, co tylko się da. I kupić, ile tylko można. Albo nawet więcej niż można.
Tylko, że oboje teraz nie stoimy w rybnym ani nie gimnastykujemy się ze ściereczką przy otwartym oknie marznąc. Oboje jesteśmy tutaj, czyli korzystamy z Internetu. I wiesz, dlaczego my tutaj jesteśmy? Bo nam się nie chce robić kolejnych zakupów. Bo zmęczyło nas już to całe sprzątanie.

Zaprzestańmy przygotowań, które nie dotyczą naszych serc.


Bo co nam po tym wysprzątanym mieszkaniu, które notabene po Wigilii będzie przypominać pole po ciężkiej bitwie stoczonej między łakomstwem a rozsądkiem. Co nam nawet po tym zjedzonym karpiu, jeżeli nie zrobiliśmy najważniejszego. – Nie przygotowaliśmy naszych serc na spotkanie z Bogiem.

Będziemy przeżywać po raz siedemnasty, dwudziesty, sześćdziesiąty narodziny Boga. Tylko, czy będziemy tylko bierni podczas tego? To znaczy, czy będziemy tylko obserwatorami tych niezwykłych narodzin? Czy jednak uczestnikami wyjątkowego zdarzenia?

Wydaję mi się, że to świętowanie Bożego Narodzenia jest


właśnie po to, byśmy zrozumieli, że Bóg zaprasza nas do tego, by wziąć czynny udział w Jego narodzinach. Co więcej, Bóg zaprasza nas do tego, żebyśmy my sami się na nowo narodzili.

Ja wiem, że już zostało naprawdę mało czasu. Pięć dni. Jednak w te pięć dni możesz spróbować zdziałać coś ze sobą. Nie z mieszkaniem i nie z karpiem. – Z Twoim sercem. Z Twoją relacją z Bogiem. Z Twoją relacją z drugim człowiekiem. Z Twoją relacją z samym sobą.

W tym roku postanowiłam, że zrobię coś, co mi w tym pomoże. 


Za adwentowy cel, wybrałam bycie na mszy i przyjmowanie Chrystusa pod postacią Chleba każdego dnia (oprócz sobót). Wiem, że jeszcze mam przed sobą kilka dni, ale to przecież już ostatnia prosta. Dlatego przeczytaj, co sobie dzisiaj uświadomiłam…

Ten czas Adwentu nie był dla mnie najłatwiejszy. – Zawirowanie z oceną końcową z matematyki. Operacja bliskiej osoby. Odstawienie cukru. – Myślę, że zostałam trochę wystawiona na próbę. Tylko, że dzięki codziennemu przyjmowaniu Chrystusa do mojego serca, podołałam wyzwaniom. Bardziej czy mniej, to jest nieważne. Ale jestem pewna, że gdyby nie codzienna Eucharystia byłoby mi cholernie trudno.

Nawet jeżeli u Ciebie: serce, dom, szkoła, praca jest ok to i tak idź przez ten ostatni tydzień Adwentu – idź i bądź z Chrystusem. Przygotuj Mu miejsce w swoim sercu, żeby mógł się tam narodzić, a swoimi narodzinami przemienić Twoje życie.

Bóg nie potrzebuje ideałów. 


Nie musisz być idealną siostrą, córką, kobietą. Nie musisz być idealnym mężczyzną, synem, bratem. Ale musisz próbować przygotować idealne warunki na przyjście Pana. Jasne, że to się zupełnie nie uda, bo człowiek sam nie potrafi być idealny i budować rzeczy doskonałe. Jednak Pan Bóg zdecydowanie potrafi. I zdecydowanie chce obdarzyć Ciebie doskonałą, Bożą miłością.

Pozwól Bogu przyjść do Ciebie. Otwórz się na Jego Łaski. 


7 komentarzy:

  1. Teraz Święta to niestety głównie prezenty, choinki i gotowanie. A zapominamy o najważniejszym! Gratuluję wytrwania w postanowieniu! (bo na pewno dasz rade do końca:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Niech nawet nie będą umyte okna, ale niech będzie posprzątane w serduchu! :)

      Usuń
  2. "umyj okna dla jezuska" taa.. a tak naprawdę najważniejsza jest atmosfera świąt;) nigdy nie lubiłam tej obłudy krzyki przy sprzątaniu a później idealna rodzinka..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co właśnie to prawda, bo w Święta chodzi o to, żeby być! Z tą kochaną rodzinką, o której zapominamy, że jest kochana, z samym sobą, no i przede wszystkim z Bogiem. Bo w sumie to o Niego chodzi w święta. :)

      Usuń
  3. ja jakby mogla to nie obchodzilabym swiat
    kwestia wiary jest dla mnie sprawa nieistotna, zostalam wychowana w takim kregu kulturowym i tyle
    swieta obchodze ze wzgledu na rodzine, na dzieciaki, prezenty, choinka, odwiedziny
    szkoda tylko, ze swieta tak kiepsko wypadaja w kalendarzu i niewiele dni wolnych zyskamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, ale przykro mi to czytać. Hmm, to co tak właściwie świętujesz w Boże Narodzenie? Co tak właściwie wtedy przeżywasz? Nie zamykaj się na Bożą Łaskę! Daj Panu przyjść do Ciebie w to Boże Narodzenie. Będę pamiętać o Tobie w modlitwie. Buziaki! Dobrych, bardzo dobrych Świąt Bożego Narodzenia. :)

      Usuń
  4. Ja w pewnym momencie przestałam w sercu obchodzić Boże Narodzenie właśnie ze względu na czytanie Biblii i fakt, że Bog nie chciał w ogole świętowania Jego narodzin... Dzień narodzin nie mówi nic o człowieku. Ale zgadzam się z Tobą, że cała otoczka świąt psuje ich przeżywanie i odwraca od Boga, paradoksalnie.

    OdpowiedzUsuń

TOP