Moje ciało to kwestia ogromnej
wewnętrznej dyskusji już od kilku lat. Ciągle albo się sobie podobam albo
bardzo siebie nienawidzę. Nienawidzę, bo nie taki nos, nie takie nogi, nie
takie włosy. Przecież chcę wyglądać jak ta dziewczyna, którą ostatnio widziałam
w ELLE. Super długie nogi. Super ładna twarz. Super proste włosy.
No ale ja tak nie wyglądam.
I czego
bym nie robiła, to nóg sobie nie wydłużę, twarzy trwale nie upiększę, włosów na
zawsze nie wyprostuję. Jestem sobą. Z tym wszystkim, czego tak bardzo w sobie
nie lubię, jestem sobą. Przecież mając prostszy nos albo smuklejszą sylwetkę,
nie byłabym tą Martą tylko kimś zupełnie innym. A skoro wyglądam dzisiaj tak,
to znaczy, że mam tak wyglądać. To znaczy, że właśnie tak mi najlepiej.
Nowa filozofia.
Nienawidzenie swojego ciała to
filozofia wielu dziewczyn w moim lub podobnym do mojego wieku. Filozofia, która
podbija ich serca. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego.
Znam całe mnóstwo kobiet, które nie
potrafią sobie poradzić ze swoim wyglądem. Znaczy psychicznie, bo fizycznie
dbają o siebie naprawdę dobrze.
Poznaj dziewczynę poddaną tej filozofii.
Moja znajoma jeszcze dwa lata temu
nienawidziła siebie. To jest mało powiedziane. Ona przepłakiwała całe noce
użalając się nad tym, że wygląda tak, a nie inaczej. Przechodziła z jednej diety
na drugą. Nie potrafiła utrzymać dobrych relacji ze swoimi bliskimi, bo miała
ogromny kompleks. Jej kompleksem była ona sama. Muszę tu dodać, że to naprawdę
śliczna dziewczyna. Ma blond włosy, długie nogi, błękitne oczy. Nie wiem, czego
tak bardzo w sobie nienawidziła. A no tak, b i o d e r. I przez biodra kłóciła się z
rodziną. I przez biodra nie potrafiła być szczęśliwa. I przez biodra nie mogła żyć w
pełni.
Aż wreszcie pojawił się ktoś, kto
powiedział jej, że jest piękna, że ma super nogi, świetną figurę (dzięki tym
biodrom!), że jest bardzo fajna. Od tego czasu ta dziewczyna rozkwita. Nie ma kompleksów. Nie wstydzi się siebie. Nie
wstydzi się, nawet tych bioder.
Dla kogoś jesteś super.
Ta historia ma Ci pokazać, że dla
jednej osoby na świecie, Ty z tymi wszystkimi kompleksami, wadami,
beznadziejnościami, które w sobie dostrzegasz. Ty cała, z tym wszystkim, co
jest według ciebie nie tak, jesteś dla tej jednej, niesamowitej osoby,
wyjątkowo piękna. Jesteś ważna. Jesteś niepowtarzalna. Jesteś jej marzeniem.
Tutaj apeluję, bo muszę.
Mówmy sobie
komplementy! Mówmy sobie, że jesteśmy piękne, że mamy super włosy, oczy albo
nogi. Mówmy sobie, że jesteśmy wymarzone. Mówmy sobie, że jesteśmy idealne.
Bo jesteśmy.
jestem bardzo na tak ! :) dzieki!
OdpowiedzUsuń:) !
UsuńIdealnie to napisałaś. Wszystko od pierwszego do ostatniego zdania ma sens. :)
OdpowiedzUsuńJestem sobą i dobrze mi z tym!
Pozdrawiam i zapraszam:
Mój blog-KLIK!
Moja strona na fb
Mój instagram
Bycie sobą jest ważne. :)
UsuńJestem pod wrazeniem tego posta ;) swietne podejscie ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie chyba idealnie oddaje stan dziewczyn poddanych tej dziwnej filozofii, o której mówię wyżej. :)
UsuńZgadzam się w całej rozciągłości :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to:)
UsuńTotalnie się zgadzam z każdym słowem - często tak łatwo nam dostrzec piękno w innych, jesteśmy dla nich łaskawi i przyjaźni, wybaczamy potknięcia i kochamy. Dla siebie samych z kolei tak często jesteśmy wrogiem - pierwszym i najbardziej jadowitym krytykiem, nieprzyjacielem. Straszne, trzeba walczyć jak tylko sie da o takie podejście, o którym piszesz! Buziaki!
OdpowiedzUsuńZ takim właśnie podejściem żyje nam się zdecydowanie łatwiej :)
UsuńBardzo pozytywny i prawdziwy tekst! Sama nie lubiłam w sobie pewnych części ciała dlatego zaczęłam ćwiczyć i z dnia na dzień czuję się ze sobą coraz lepiej przez co stałam się szczęśliwsza i zaczęłam komplementować innych i rozsiewać wokół szczęście :D
OdpowiedzUsuńŚwietny przykład poradzenia sobie z kompleksami! Brawo! :)
UsuńWydrukować, powiesić na ścianie i codzienne czytać :D
OdpowiedzUsuń