Motywacja to taki ogromny kop do działania, bez którego nie jesteśmy w stanie dokonać właściwie niczego w swoim życiu. Każda wykonywana przez nas czynność jest wynikiem jakiejś motywacji. Zaczynając od tak prozaicznych rzeczy jak czytanie książki, a kończąc na planowaniu wyjazdu do Tokio. To nie będzie jeden z wielu wpisów o tym, jak znaleźć motywację do osiągnięcia pięknych rzeczy w swoim życiu. Ten wpis kontynuuje cykl: MARTY MOTYWUJĄ, w którym spełnione i szczęśliwe Marty dzielą się z Tobą swoją motywacją. Marta Szmidt opowie dzisiaj o tym, w jaki sposób kurs języka angielskiego wpłynął na jej teraźniejsze, szczęśliwe życie z cotygodniowymi imprezami przy basenie!
"Teraz mam 31 lat,
jestem ze Słupska i po maturze wyjechałam do Niemiec, aby pracować jako
aupair. Po roku zaczęłam moje studia pedagogiczne na uniwersytecie w Kilonii.
Studia ukończyłam, dostałam pracę w Hamburgu, pracowałam na różnych
stanowiskach i przez ostatnie 3 lata prowadziłam projekt dla obcokrajowców w
Hamburgu poza tym pracowałam jako
wykładowca w Hamburskim Instytucie Pedagogiki Międzykulturowej. Czasem musiałam
prowadzić rozmowy w języku angielskim i zauważyłam, ze brakuje mi praktyki w
prowadzeniu rozmów w tym języku. Porozmawiałam z szefem i on stwierdził, że zasponsoruje mi wyjazd na kurs języka angielskiego. Wybrałam Maltę.
Dlaczego padło właśnie na to miejsce?
"Podczas studiów już tam byłam. Zdecydowałam się na dosyć nowa na rynku
szkołę (istniejącą od trzech lat) - Maltalingua.
Czym ta szkoła się wyróżniała? Albo czym ciebie przekonała?
"Przekonała mnie swoją oferta - dobra cena, brak dodatkowych
opłat za rezerwacje, świetne opinie byłych kursantów oraz basen na dachu
szkoły. Oferowane są w niej np. kursy standardowe, intensywne czy biznesowe na
różnych poziomach. Ja zdecydowałam się na kurs standardowy, czyli na 20 lekcji
języka angielskiego tygodniowo. Koszy takiego kursu poza sezonem to tylko 165
euro. To dość atrakcyjna cena w porównaniu do innych szkól na Malcie.
Pierwszego dnia po przed rozpoczęciem kursu odbyłam test pisemny i ustny z
języka angielskiego. Dzięki niemu zostałam przydzielona do odpowiedniej grupy
na dokładnie moim poziomie. W ciągu dwóch tygodni nie tylko odświeżyłam
gramatykę, ale również zaczęłam mówić płynniej. Nie miałam wyboru. W klasie
miałam osoby z całego świata, aby się porozumieć musiałam użyć jeżyka
angielskiego. Po zajęciach nauka trwała dalej. Atmosfera w szkole była
niesamowita, a nauczyciele bardzo pomocni i zaangażowani. Dzięki wycieczka i
zajęciom zorganizowanych przez szkole miałam również wspaniałe wakacje. Na nowo zakochałam się w Malcie, ale tym
razem też w szkole Maltalingua. Bardzo urzekła mnie atmosfera szkoły i jej
położenie w zatoce St. Julian’s . Po powrocie do Hamburga nie mogłam już się
odnaleźć w mojej pracy i w niemieckiej pogodzie. Ciągle myślałam o Malcie i o
szkole Maltalingua. (www.maltalingua.pl/szkola-jezykowa)
I co zrobiłaś? Zrezygnowałaś z Hamburgu na rzecz Malty?
"Zakończyłam projekt w Hamburgu, dostałam awans i nadal nie
czułam się szczęśliwa. Postanowiłam spróbować szczęścia i wysłałam moje cv na
staż do szkoły Maltalingua. Po dwóch
dniach dostałam pozytywna odpowiedź i poprosiłam mojego szefa z Niemiec o dwumiesięczna przerwę zanim rozpocznę mój drugi
projekt w Hamburgu. Lecąc na Maltę na staż nie myślałam o przeprowadzce.
Chciałam po prostu pobyć na Malcie dłużej niż dwa tygodnie. Chciałam zrobić coś nowego, nauczyć się nowego rynku, nowej
dziedziny, podszkolić angielski. Zmienić tapety i mieć piękna pogodę chociaż dwa miesiące. Szkoła Maltalingua wydała mi
się idealnym miejscem na taka przerwę od mojej kariery w Hamburgu. Jako
kursantka bardzo spodobała mi się atmosfera w szkole. To, że szkoła nie jest
masówką. Że jest dość mała (mieści
maksymalnie stu uczniów) i widziałam, że kadra nie tylko profesjonalnie
pracuje, ale także dobrze się bawi.
Obserwowałaś, myślałaś o tym, a sama nie chciałaś należeć do
kadry?
"Obserwowałam to z boku i marzyłam aby być częścią tego
teamu! I moje marzenie się spełniło. W lutym tego roku rozpoczęłam mój staż w
szkole w wydziale marketingu. Jednak po trzech tygodniach szef szkoły
zaoferował mi pozycje jako Marketing Manager na polski i na niemiecki rynek.
Nie mogłam w to uwierzyć. Bardzo się
ucieszyłam, ale nie wiedziałam co mam zrobić. Mój szef z Niemiec też na mnie
czekał z super pozycją. Miałam siedem dni na podjęcie decyzji, ale już z po
dwóch sekundach wiedziałam ze zostanę na Malcie.
Nie tęskno Tobie było do rodziny, Niemiec, przyjaciół?
"Najgorsze było właśnie zostawić moich przyjaciół w Hamburgu.
Po tylu latach przyjaźni to tak jak moja druga rodzina. Ale i tak wiedziałam,
że będą mnie regularnie odwiedzać, a ja ze względu na moją nową pracę też będę
od czasu do czasu latać do Niemiec. Ciężkie było też to, że mój szef z Hamburga
na mnie czekał. Bałam się jego reakcji ale on się super zachował. Powiedział,
że rozumie i życzy mi wszystkiego dobrego. Miałam tylko miesiąc i na sprzedanie
i na spakowanie wszystkiego w Hamburgu. To było trudne. Za przeprowadzkę miałam
już zapłacone, ale po dwunastu latach w Niemczech ciężko było mi się spakować w
kilka kartonów. Mieszkanie na Malcie miałam już znalezione, ale było już
umeblowane, także nie chciałam za dużo brać.
Nie sposób teraz nie zapytać Ciebie - dla kogo jest
Maltalingua?
"Pobyt w naszej szkole na Malcie polecam każdemu kto chce na
pierwszym miejscu poprawić znajomość języka angielskiego, a na drugim poznać
ludzi z całego świata i jednocześnie rozkoszować się pięknem Malty. Malta to
anglojęzyczny kraj także nawet po zajęciach nadal można praktykować angielski.
Nasza szkoła oferuje codziennie zajęcia i wycieczki pozaszkolne. Dwie z nich są za darmo. Szkoła zatrudnia koordynatora
wycieczek, który codziennie organizuje coś nowego. Chociażby wypad nad morze
czy wycieczkę statkiem. Co tydzień organizujemy na przykład powitalne party
przy szkolnym basenie.
*Wpis powstał w wyniku współpracy ze szkołą językową Maltalingua, która jest źródłem tych zdjęć.*
Przeczytałam cały wpis, od początku do końca i jestem zachwycona. Co za historia! Bardzo podziwiam Panią, która zdecydowała się opuścić miasto, w którym miała świetną pracę i przyjaciół, dla szkoły językowej, dla przygód i dla samorozwoju. Niesamowicie ciekawe. Aż mam ochotę jechać na Maltę! :D Życzę samych pięknych przygód i pozdrawiam !:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pozdrowienia. Również serdecznie pozdrawiam!!! Histora jest szalona tak jak ja. ;) Niczego nie żałuje. Warto było. Kocham Malte i jak na razie tutaj zostaję!! Zapraszam do odwiedzenia wyspy i szkoły! :)
OdpowiedzUsuńFajny post, ja zrezygnowałam z jednej szkoły językowej na rzecz drugiej, szkoda ze jeszcze szukam:D mam nadzieje, ze będę chociaż troszkę tak zadowolona jak Marta, gdy w końcu znajdę swoją odpowiednią:)
OdpowiedzUsuńKochana!! Każdy twój wpis jest dla mnie ogromną motywacją. Uwielbiam czytać twojego bloga, kilka razy dziennie sprawdzam, czy jest już jakaś nowa notka. Uwielbiam to jak piszesz i z jaką pasją podchodzisz do blogowania. Pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny post!
OdpowiedzUsuńCo za historia�� czekam na więcej takich postów!
OdpowiedzUsuńSzef, który zasponsorował szkołę, a potem pozwolił odejść.... Świetny gość :) Ciekawy post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Targetowa
Jak widać, poświęcając wiele mozna naprawde duzo wygrac ;) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńJak widać, chcieć to móc. Marzenia się spełniają.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń