Dzień
Kobiet, jakie to jest piękne święto. Wcale nie dlatego, że dostaję wtedy miło
wyglądające kwiaty od mojego taty i brata. A w szkole chłopacy zrzucają się na
zwiędnięte różyczki po pięćdziesiąt groszy z kwiaciarni obok szkoły. Z resztą
nieważne, ile płacą, liczy się gest. Liczy się to, że oni chcą nam pokazać, że
jesteśmy ważne. Piękne, silne, mądre. I że zasługujemy na swój dzień. Bo wiesz co?
Kiedyś zupełnie tak nie uważałam.
Czas
liceum to był burzliwy okres w moim życiu. Mówię „był”, bo zostało mi już na
serio niewiele (7 weekendów i koniec szkoły, juhuu!).
Ja z dawnych czasów?
Obraz
najbardziej nieszczęśliwej mnie. – Ze złym nałogiem. Z poczuciem
niezrozumienia. Zapłakaną twarzą co drugi dzień. Z nadwagą level hard. A przez
to też brakiem wiary w siebie. Z pozornym kochaniem Boga. –
Myślę o tym dzisiaj. Już wyleczona z tamtego nałogu. Już z całkiem szczerym, ale jeszcze niedoskonałym kochaniem Boga.
Jest jeszcze całe mnóstwo kobiet, które są takie
jak ja kiedyś.
Czują
się niekochane, niezrozumiane. Mają poplątane życie przez swoje nałogi i
pragnienia, i nieuporządkowaną sferę emocjonalno-duchową. One są po prostu n i e s z
c z ę ś l i w e. Dzisiaj chcę im, tym zagubionym kobietom, a może też Tobie,
powiedzieć coś całkiem ważnego.
Nosz kurczę, odpuść sobie.
Ile
razy chcesz jeszcze sobie mówić, że jesteś „niewystarczająco”? Niewystarczająco
ładna, żeby śmiało wyjść z domu bez makijażu. Niewystarczająco mądra, żeby jako
pierwsza ze swojej rodziny iść na studia. Niewystarczająco silna, żeby odważyć
się na trudną rozmowę. Niewystarczająco piękna, żeby ktoś Ciebie pokochał.
Niewystarczająco gotowa, żeby zmienić swoje życie.
To
wszystko jest kłamstwem. Kłamstwem, które wmówił nam szatan. Po to, byśmy nie
mogły wykorzystać pełni swojej siły, piękna i odwagi. Po to, byśmy czuły się
uzależnione od mężczyzn. Byśmy nie potrafiły być same tak nieziemsko czarujące.
Adam bez Ewy nie dałby rady.
Wiesz
co, Bóg stworzył Cię kobietą. Z żebra Adama. Siódmego dnia. Bo zauważył, że
Adam sam sobie na tym świecie raczej nie poradzi. „Potem Pan Bóg rzekł: Nie jest
dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.”.
To słowo: pomoc jest tutaj kluczowe. W języku hebrajskim zamiast „pomoc”
użyto czegoś milion razy piękniejszego „ezer kenegdo”. I to jest
niesamowicie istotne. Bo ezer kenegdo nie jest tym samym co pomoc. Chociaż
tak zostało to przetłumaczone
Ezer w języku hebrajskim oznacza: wewnętrzną siłę, wybawienie i pomoc,
która ratuje życie. (Co ważne, ezer w Biblii użyto tylko 21 razy. Wtedy, gdy
mowa jest o Bogu – Wybawicielu i… o Tobie, kobieto!).
Kenegdo po hebrajsku to „naprzeciw”, „w stosunku do”, istotna,
podstawowa, niezbędna.
Zatem, kochana Ezer Kenegdo, która teraz to czytasz – jesteś siłą wspierającą drugiego człowieka przy jego boku. On bez Ciebie może sobie nie poradzić.
Nie wyobrażam sobie, byś
po prostu dzisiaj tego nie doceniła. Tego, że jesteś tą niesamowitą ezer
kenegdo. I potrzebujesz dać sobie wytchnienie i siłę, by potem móc tym wytchnieniem pełnym odwagi i spokoju, i swoim pięknem obdarzać innych.
Przeżyj
swój dzień kobiet po Bożemu.
Zabierz siebie na długi spacer.
Termos
napełnij ulubioną herbatą, dodaj skórkę ze sparzonej pomarańczy i trochę miodu.
Otul się kocem. Wyjdź domu ze swoimi splątanymi myślami. Zaproś Boga do
wspólnego spacerowania i rozplątywania twoich supłów. On na pewno chętnie
dołączy do swojej ukochanej ezer kenegdo.
Kup płytę z fajnym filmem.
Widziałaś
już „Planetę singli”? Albo „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”? No nie mów mi tylko,
że jeszcze nie oglądałaś ostatniej części „Bridget Jones”. Kup pół kilograma
marchewek i wypróbuj ciasto z tego przepisu. Będziesz zachwycona!
Daj sobie pół godziny.
No tak,
bo jutro czwartek. I praca, i szkoła, i całe mnóstwo obowiązków. Dlatego
wyloguj się ze świata na moment. Zrób szybki trening. Przeanalizuj, czy twoje
życie zmierza tam, gdzie ty chcesz. Nałóż na siebie maseczkę. Użyj kokosowego
balsamu do ciała. Daj sobie czas na bycie off. Zrób rachunek sumienia.
Kochana
Ezer Kenegdo! Zadbaj dzisiaj o siebie i swoją siłę. Nie miej skrupułów, by po prostu poświęcić trochę czasu.. samej sobie!
A, no i pamiętaj, że jesteś WYSTARCZAJĄCA. Bo On Ciebie stworzył. Bez
żadnego braku. Przecież Bóg zawsze kończy swoje dzieła...
Genialny wpis! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie, to ja dziękuję, że czytasz! :)
UsuńGdy kobieta zrozumie, że jej niezależność to ogromna siła, z łatwością stanie się podporą zarówno dla siebie samej w chwilach zwątpienia i dla ukochanej osoby. Bo dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba tylko uwierzyć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. W nas drzemie tyle potencjału i odwagi! Nie sposób tego wreszcie nie wykorzystać. :)
UsuńJesteśmy ważne, silne i nie poddajemy się.... Przynajmniej wtedy kiedy się o to staramy. Więc bądźmy szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! :)
UsuńSuper wpis, gratuluję wspaniałego podejścia! Masz rację, że każda z nas jest wyjątkowa i nawet sobie nie wyobrażam, jak wyglądałby ten świat z samymi mężczyznami... :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Natalia! :)
UsuńJej pięknie dziękuję!!! <3 <3 <3 właśnie tak mam ostatnio, że beznadziejna, że bez sensu....ach jaki piękny post!
OdpowiedzUsuńKarolina, ściskam Ciebie mocno i życzę Ci na maksa dużo wiary w siebie <3 !
UsuńCo za motywujacy tekst! Jestem absolutnie pod wrazeniem!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! ;)
Usuńprzeczytałam dopiero dziś ten post i myślę, że jest on aktualny na każdy dzień roku, nie tylko 8go marca :)) Warto o tym pamiętać i będę czytać w razie zwątpienia!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie również fakt, że są to przemyślenia młodej dziewczyny w której życiu ważny jest Bóg.
Dziękuje i pozdrawiam ;)
Martyna M
Oj, zdecydowanie! Każdego dnia jesteśmy ukochanymi Ezer Kenegdo Boga! Dziękuję Ci pięknie Martyno! Buziaki dla Ciebie. Miej dobry tydzień :)
Usuń