Polska plaża to wyjątkowe
miejsce integracji. Integracji przez wielkie: I, w dodatku na wysokim poziomie.
Integrować rozumiem przez bratanie się, zapoznawanie z kimś lub czymś. Na
polskiej plaży Integrują się wszyscy ze wszystkimi ze wszystkim. Tylko, że
nasza, polska integracja ma trochę inne znaczenie niżeli jedność.
W sam poniedziałek, kiedy
pojawiłam się ja (świeżak) o jedenastej trzydzieści (co za faux pas!) na plaży wśród
morskich wyjadaczy, wręcz strażników brzegu i sprawiedliwości, zostałam
zrównana z piaskiem, który parzył mnie w stopy. Ci nadmorscy wyjadacze nie
mogli pojąć, że oni sami na tej plaży nie są i w przejściu stworzonym przez
nich tylko dla nich, by mogli wyjechać wózkiem bez zrobienia małego slalomu,
mogą znaleźć się inni, w tym ja. Usłyszałam, że jestem chyba niepoważna, żeby
rozkładać tutaj mój koc. Przecież cała plaża (a przynajmniej ten najbliższy
kilometr) jest po to, by mogli swobodnie wyjechać tym cholernym wózkiem.
Absolutnie nie po to, bym ja (lub ktokolwiek inny) mógł się położyć.
Zrezygnowana odeszłam. Z wyjadaczami nie wygrasz. Szczególnie, gdy mówią, że
trzeba wstać o szóstej i zająć sobie dobre miejsce, a nie być leniwym i zabierać
innym to, o co walczą.
Wydaję mi się, że my, Polacy,
mamy po prostu problem. Taki, którego nazwać nie potrafię. Chodzi o to, że
zawsze chcemy, żeby wyszło na nasze. Nieważne, czy rzeczywiście mamy rację czy
nie – ma wyjść na moje. Okrutne jest to, że Polak prędzej Polakowi podłoży nogę
niżeli poda rękę. Przykro mi to mówić, ale jesteśmy beznadziejni w komunikacji
międzyludzkiej. Jasne, nie wszyscy, ale większość tu, gdzie jestem. Czyli na
plaży w Rowach. Kompletnie nie rozumiem, jak można być takim posępnym
buntownikiem, kiedy ma się wakacje, a woda jest prawie ciepła.
Dobrze napisane! :) Polacy są posępnym, niemiłym dla drugiego Polaka narodem, ale my optymiści możemy dołożyć swoją cegiełkę w budowaniu lepszego obrazu Polski i nie powielać tego utartego sposobu zachowania. Miłego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńTo prawda ! Ja zauważyłam, że Polak jest okropny do drugiego Polaka ! Ale już do obcokrajowców to co innego…przeważnie…
OdpowiedzUsuńflawlessbananaa.blogspot.com
Dlatego my rzadko kiedy rozkładamy się obok kogoś :)
OdpowiedzUsuńTaaak, Polacy mają to do siebie (chociaż nie wszyscy!), że zupełnie nie są zyczliwi swoim rodakom... Takie sytuacje to potwierdzaja. Lepiej takich unikac i otaczac sie tymi, ktorzy na to zasluguja :) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuń"Okrutne jest to, że Polak prędzej Polakowi podłoży nogę niżeli poda rękę. " - mam wrażenie, że to już niemal nasza cecha narodowa ;) Nawet jest taki kawał o Polakach, Niemcach i Rosjanach w piekle, gdzie diabeł pilnuje rozmaitych kotłów, a gdy naczelny diabeł się pyta, czemu nie pilnuje Polaków, to ten odpowada "Oni się przecież sami ciągną w dół! Jak jede coś próbuje, to drugi natychmiast go ściąga w dół!" ";)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Przykre, też nieraz miałam styczność w Polsce z ludźmi, którzy dbają tylko o siebie i uważają, że wszystko im się należy.
OdpowiedzUsuńCoraz gorzej z nami Polakami. Więc ja się pytam, jaka tego jest przyczyna, że brakuje nam coraz częściej zwykłej ludzkiej życzliwości? Dobrobyt w głowie poprzewracał? Nie wiem, świata nie zmienimy, ale możemy zmieniać siebie i swoje otoczenie. Dlatego na co dzień staram się otaczać pozytywnymi i zyczliwymi ludźmi. I sama też staram się taka być. Dużo dobrej energii znajduję w blogosferze. Tu widać, że nie jest tak źle z nami Polakami. :-)
OdpowiedzUsuń