Dzisiaj już piątek. Wszyscy się
cieszą, skaczą pod sufit i już tylko marzą o słodkim lenistwie po powrocie do
domu. A mi jest przykro. Wspaniała przygoda, jakiej
doświadczałam przez ostatni tydzień będąc na Festiwalu Filmowym Camerimage, już
się kończy. Jednak zmęczenie daje też o sobie znać, więc może to i dobrze, że
wreszcie nadszedł ten weekend?
Nie chcę marnować czasu na byle czym. Nie chcę też, żebyś ty zmarnował taki piękny weekend. Wiem, co możemy zrobić, żeby wypocząć i jak najlepiej przeżyć najbliższe dni.
Skomponujmy magiczny napój.
Napój, który będzie nieodłączną
częścią porannego rytuału zaparzania herbaty. Odwiedźmy najbliższą herbaciarnię i
wybierajmy spośród milionów odmian herbat. Ja stawiam na zieloną herbatę Long
Jing z dodatkiem chryzantem i truskawek. Połączenie składników, którego nie
rozumiem, ale bez którego obejść się nie mogę.
Obejrzyjmy film „Kosmos”.
Wcale nie dlatego, że ja go
polecam. Reżyser tego filmu Andrzej Żuławski 22 listopada obchodzi swoje
siedemdziesiąte piąte urodziny. Zróbmy mu prezent na urodziny i zainteresujmy
się nim, a co nam! Ten film to adaptacja powieści Witolda Gombrowicza, czyli
może (o ile nie musi) być dobry.
Nauczmy się mówić po angielsku.
Wiem, że ta propozycja nie brzmi
najlepiej. Jednak mimo odstraszającej nazwy warto spróbować. Szczególnie z
kanałem Po Cudzemu, którego (od niedawna) jestem najwierniejszą fanką. Dlaczego
warto umieć mówić po angielsku? Dla ponad 400 milionów osób na świecie jest to
język rodzimy. Co trzeci Europejczyk mówi po angielsku. I możliwe, że właśnie
twój przyszły mąż będzie native speakerem angielskiego, no i jak ty się bez
tego języka z nim dogadasz? No jak?
Wybierzmy się na Camerimage.
Co prawda, jutro już ten festiwal
się kończy, ale załapiemy się na ostatnie bardzo dobre filmy wyjątkowo
pokazywane w bydgoskim Multikinie. W Operze Nova może uda nam się wejść na galę
rozdania nagród. A w recepcji festiwalu na pewno
zjemy krówki i może zabierzemy kilka długopisów z logo CAMERIMAGE do domu. Jak
są gratisy to trzeba brać, prawda?
Uśmiechnijmy się do pięciu osób.
Może to banalne, ale naprawdę
podziwiam tych, którzy są w stanie przezwyciężyć wszystkie swoje zahamowania i okazać uśmiech napotykanym osobom. Poza tym ten jeden albo
tych pięć uśmiechów może totalnie odmienić nasze życie. Mówię to z pełną
świadomością, bo moje życie dzięki tym codziennym uśmiechom szczęśliwie
wywróciło się do góry nogami.
Zaakceptujmy siebie.
Śmiem twierdzić, że jestem mistrzem
autoreklamy. Na facebooku nadal trwa wyzwanie dotyczące samoakceptacji. Nowe
osoby dołączają, niektóre się wypisują, ale to się kręci i z tego, co mi
mówicie – to serio działa! Przekonaj się, czy Tobie też nasze wyzwanie pomoże.
Pomyślmy o Świętach.
Możliwe, że jest jeszcze na to za
wcześnie, ale moja znajoma już od miesiąca słucha „Last Christmas” w
świątecznych skarpetkach, pod grubym kocem i z kakao w śnieżnobiałym kubku.
Podążając w jej ślady – zróbmy coś podobnego. Nie musi być koc, kubek i piosenka.
Mogą być nożyczki, kartki i brokat do zrobienia świątecznych kartek. Albo
trochę drobiazgów i filc, z których powstanie adwentowy kalendarz. Może być też
program do obróbki zdjęć i jakieś stare fotki, które będą dobrze wyglądały na
świątecznej tapecie komputera.
Myślenie o świętach to genialny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak, taaaak! :)
UsuńOd miesiąca Last Christmas? Ojjj zdecydowanie za wcześnie :P ;D Magiczny napój brzmi świetnie! pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńTak, a w dodatku codziennie mi opowiada o Świętach, ale to dobrze. Taki pozytywny power podczas szarych poranków :)
Usuń